Podczas reportażu ślubnego Oli i Martina, udało nam się wykombinować kadr z serduszkami. Pisaliśmy o tym na fejsbuku, ale temat jest na tyle ciekawy, że oto w bogatszej formie trafia na bloga.
Kadr powstał przed karczmą, w której odbywało się przyjęcie. Zauważyliśmy świąteczne lampki i poprosiliśmy o ich zapalenie. To jest to, co widać w bokehu. Na powyższej serii zdjęć widać w jaki sposób dochodziliśmy do zamierzonego efektu – pomysł wpadł nam jeszcze za dnia, później, po zmroku dołożyliśmy serduszka, skorygowaliśmy ekspozycję, a na końcu zajęliśmy się kolorem błysku. Światło lampy ma barwę światła żarowego, przez co uzyskaliśmy niebieskie zabarwienie „białych” lampek. Składniki na serduszka znaleźliśmy w barze. Wycięliśmy je przy pomocy lokalnych nożyczek, z lokalnej, „grubo” zadrukowanej ulotki i przymocowaliśmy przy pomocy lokalnych, barowych gumek recepturek. Podsumowując – to przejaw lokalnego, nadwiślańskiego, rękodzieła :)
W komentarzach na fejsbuku padło pytanie: skąd mieliśmy czas na wycinanki? Hm…bez problemu :) Przyjęcie trwało kilka godzin, było mnóstwo czasu na rękodzieło.
Sam kadr może nie jest jakiś odkrywczy, epicki, to wszystko w fotografii już było, ale chyba w bardzo dosadny sposób przypomina jak wiele zależy od fotografa, a konkretnie jego głowy :)