Ileż to wody musiało w Wiśle upłynąć, abyśmy wreszcie wykonali te zdjęcia! Zawsze mieliśmy czym, mieliśmy gdzie (no jak to gdzie – u nas w studiu), mieliśmy komu i chyba wiedzieliśmy jak. Ale do zdjęć beauty skradaliśmy się strasznie długo. Trochę baliśmy się zepsuć to od początku, a to może nie są bardzo skomplikowane zdjęcia, ale trudne, bo diabeł tkwi w szczegółach, a dostrzec i dopracować te szczegóły już łatwo nie jest. Długo zbieraliśmy wiedzę, długo testowaliśmy ogniskowe, głębię, jakość konkretnego sprzętu i oto nasze pierwsze podejście do zdjęć beauty. Bez doświadczenia, ale z oddaniem! :)